O depresji napisano i powiedziano już wiele. Dlaczego zdecydowałam się o tym napisać? Widzę, że temat jest wciąż aktualny, szczególnie w obecnych czasach kultu sukcesu, młodości, samorozwoju, ale również pandemii i tego jak świat szybko się zmienia. Dla mnie samej samorozwój jest dużą wartością. Nie ma jednak rozwoju, radości bez wysiłku, bólu, smutku czy też obaw przed zmianą. Często publicznie przedstawiamy tylko tę radosną, udaną (i często udawaną) wersję swojego życia, nie chcąc jednocześnie konfrontować się ze swoimi słabościami, problemami czy kryzysami. Niektórzy z nas obawiają się nawet poczuć negatywne emocje, dając sobie przyzwolenie tylko na uśmiech, radość i szczęście. Życie jednak ma nie tylko swoje radosne odsłony. Czasami przybiera postać ciemnych, trudnych do przejścia momentów . Problem zaczyna się kiedy nie chcemy tego przyznać i przyklejamy sobie szeroki uśmiech na twarzy udając, że zawsze jest u nas wszystko w porządku.
Czym jest depresja? Powiem metaforycznie. Depresja to smutna dostojna Dama, która przychodzi nieoczekiwanie. Najczęściej zaskakuje, choć jak się potem okazuje była z nami od dawna niezauważana albo bagatelizowana. Dama, która przygląda się naszemu życiu i jak znajdzie dla siebie przestrzeń, zaczyna ogarniać cały nasz świat.
Po pierwsze spadek energii i chęci do działania:
Wyobraź sobie, że zaczynasz mieć problemy w wypełnianiu zwykłych, codziennych obowiązków. Coraz częściej zapominasz o różnych sprawach. Ludzie mówią Ci, że jesteś niesłowny. Z czasem najprostsze czynności przychodzą Ci z wielkim wysiłkiem. Odczuwasz ciągłe zmęczenie i niechęć do jakiejkolwiek aktywności. Pewnego dnia budzisz się i stwierdzasz, że nie masz ochoty i sił, by wstać z łóżka. To co jest poza Twoją sypialnią przeraża Cię albo co najmniej zniechęca. Przestajesz myśleć o swoim wyglądzie. Zakładasz na siebie ciągle te same ciuchy, przestajesz się malować, chodzić do fryzjera, bo jakie to ma znaczenie? Poza tym nie masz na to ani ochoty ani sił. Patrzysz na sterty niewyprasowanych ubrań, brudną łazienkę, czy swoje dzieci, które wciąż czegoś od Ciebie chcą. A Ty? Czujesz, że nie masz już nic do dania. Jesteś jak pusty, smutny pokój bez okien i drzwi. Jesteś bardzo zmęczony i myślisz, że jest to sytuacja bez wyjścia.
Depresja zabiera nie tylko chęć do działania, ale również ochotę do spotkań z innymi:
Nie chcesz nikogo widzieć, a przede wszystkim nie chcesz, by ktokolwiek Ciebie oglądał. Wiesz, że wyglądasz fatalnie i nawet Ci trochę wstyd. Jednocześnie nie masz sił, by to zmienić. Do tego czujesz się inny – myślisz, że nikt nie jest w stanie Ciebie zrozumieć. Obserwujesz jak inni się cieszą. Jak oni to robią?! Dziwisz się, bo Ty już tego nie potrafisz.
Depresja to również ciągłe poczucie smutku i problem z odczuwaniem przyjemności:
Przeglądasz swoje stare zdjęcia i się dziwisz. Jeździłeś kiedyś konno, malowałeś, czytałeś książki o tematyce historycznej. Do tego praca na wysokich obrotach w wielkim korpo i z dobrym wynagrodzeniem. Po pracy wyjście na drinka, kupa znajomych. Boże, jak mogłeś to robić?! Skąd miałeś na to energię i jak to możliwe, że było to wtedy dla Ciebie przyjemne? Dzisiaj zostawiasz swoich znajomych, swoje zainteresowania. Nie ma na to miejsca w Twoim obecnym, smutnym życiu.
Depresja wypacza sposób patrzenia na siebie i to co o sobie myślimy:
Dziwne to, bo kiedyś miałeś dużo energii. Byłeś w zasadzie wszędzie i dla wszystkich. Do tego nie bałeś się wyzwań. Osiągnąłeś sporo. Zawodowo cenili Twoje zaangażowanie i kompetencje. Coś się stało, bo całe Twoje wcześniejsze życie pełne aktywności i sukcesów gdzieś przepadło. Dziś jesteś innym człowiekiem. Zamknąłeś się w sobie. Odsunąłeś się od tego kim byłeś wcześniej. Nie podoba Ci się to, ale nie możesz tego zmienić. Najgorsze, że nie wiesz co będzie dalej.
Zwieńczeniem i bardzo niebezpiecznym objawem jest ocenianie swojego życia jako bezsensownego i niemającego żadnej wartości:
Nie wiesz jak to się stało, ale całe Twoje obecne życie boli. Wszystko jest wysiłkiem i cierpieniem. Czujesz, że zapadasz się w sobie. Jest źle i nie ma z tej sytuacji wyjścia poza… To jest często krytyczny i niebezpieczny moment, bo…
Pojawiają się myśli samobójcze, a nawet próby odebrania sobie życia.
I to co najważniejsze… TUTAJ NIE MA RACJONALNEJ OCENY SYTUACJI. Smutna Dama zwana Depresją podsuwa nieracjonalne, niebezpieczne rozwiązania. Najgorsze to jej słuchać i zamknąć się na pomoc innych. Smutne, ale najczęściej decydujemy się na szukanie pomocy, jak jest już tak źle. Warto to robić wcześniej, by nie dopuszczać do tak skrajnych i, podkreślę to jeszcze raz, niebezpiecznych sytuacji.
Powstaje ważne pytanie. Co możemy z tym zrobić, a najlepiej jak zapobiegać? O tym w kolejnym wpisie o depresji.
A póki co… pomyśli co dzisiaj zrobiłeś miłego, przyjemnego dla siebie? W jaki sposób o siebie zadbałeś? A jak jeszcze tego nie zrobiłeś, to na co czekasz?! 🙂