Ci co mnie znają wiedzą, że własna działalność gospodarcza okazała się dla mnie dużym wyzwaniem. W zasadzie wszystko jest dla mnie nowością. Wcześniej przez lata pracowałam dla kogoś i to głównie w tzw. „państwówkach”. Dziś po ponad rocznym doświadczeniu pracy na swój rachunek mogę śmiało powiedzieć, że moje wcześniejsze życie zawodowe mocno mnie wypaczyło. Niestety powiem to wprost i bez ogródek. Praca w państwowych organizacjach nauczyła mnie marnowania dużej ilości czasu oraz nie przejmowania się jakością. Pracowało się od poniedziałku do piątku w określonych ściśle godzinach. Weekend był często wybawieniem od przykrego obowiązku trwania w pracy. Czwartek był zapowiedzią piątku, a piątek to już prawie sobota. I tak to wyglądało przez lata. Cena tzw. stabilizacji na etacie była dla mnie duża, bo zatraciłam sens tego, co robiłam. W końcu doszłam do tego, że niedziela wieczorem była dla mnie tragedią, bo w poniedziałek rano należało jak zwykle wstać i iść do pracy. Takie doświadczenia doprowadziły mnie do pożegnania się ze starym życiem zawodowym. W końcu po trzech latach przygotowywania się, poczyniłam ostateczne kroki i zamknęłam rozdział „państwówek” w swoim życiu. Nieoczekiwanie pojawili się sprzyjający mi ludzie i miejsce, gdzie mam dziś swój gabinet oraz biuro. Potem była moja strona internetowa, blog, pierwsze szkolenia, pierwsi klienci. Następnie faktury, sprawy księgowe. Wiele pytań po drodze i robienie wielu rzeczy po omacku, bo po raz pierwszy i nie rzadko z błędami. Pomimo tego wszystkiego ze zadziwieniem zaobserwowałam, że praca w końcu stała się dla mnie przyjemnością. Z radością otwierałam oczy o poranku, czując przyjemny dreszczyk związany z tym, że czeka mnie kolejny dzień wyzwań i czynności, które lubię wykonywać. Cieszyło mnie, że to ja decyduję ile i jak pracuję. Słowem odnalazłam swoją pasję w pracy, a każdy sukces, każdy nawet najmniejszy krok do przodu, cieszył mnie bezgranicznie. Obserwowałam swoich bliskich, którzy nie dowierzali patrząc na moją motywację i uśmiech, który nie schodził mi z twarzy. Na zadawane mi pytania: „Jak było dziś w pracy?” odpowiadałam: „Super!” I tak rzeczywiście było! Wreszcie poczułam przysłowiowy wiatr w żagle. Wróciła moja energia, zapał, no i w końcu zaczęłam żyć tak jak marzyłam od lat, czyli na swoim! Praca jest dla mnie czymś bardzo ważnym. I zawsze tak było. Niestety wcześniej nie miałam możliwości, by się w pełni realizować w organizacjach, które chciały mnie widzieć jako pracownika i podwładnego tyko w określony sposób. Zawsze jednak chciałam czegoś więcej i często za to „zbierałam”. Miałam „dziwne” pomysły, byłam zdecydowanie za aktywna i chyba przez to upierdliwa. Dążyłam do zmian, co często się nie podobało. Jednak to, co kiedyś uwierało mnie w pracy dla kogoś, w wydaniu pracy na swój rachunek okazało się moim atutem. Dziś z tego czerpię. Wspaniale powiecie?! Tak, ale…
No i dziś o tym „ale”! Okazuje się, że każda praca ma swoje blaski i cienie. Prowadzenie własnej działalności gospodarczej potrafi być porywające, dawać dużo satysfakcji, potrafi też mocno zdołować, a nawet doprowadzić do problemów zdrowotnych. Po jakimś czasie pracy na własny rachunek zaczęłam zauważać, że zdarzają mi się chwile dużego przepracowania. Były to godziny przyjmowania klientów, sporządzania ofert, licznych telefonów. Zdarzały się momenty rozczarowania, kiedy pomimo dużego wysiłku włożonego w pracę, efekty finansowe były mocno poniżej moich oczekiwań. Powiem szczerze. Doświadczałam takich sytuacji, w których pomimo mojej radości związanej z nowym życiem zawodowym, zaczęłam się zastanawiać, czy nie lepiej by mi było na ciepłej posadce, gdzie nie musiałabym się martwić tym ile zarobię i jak zabezpieczyć się na kolejne miesiące. Poza tym praca u kogoś daje komfort tego, że po przepracowaniu ośmiu godzin możesz po prostu pójść do domu i nie przejmować się sprawami zawodowymi. Zaczęłam myśleć, analizować, przyglądać się temu jak i ile pracuję.
Moja nowa rzeczywistość zawodowa nauczyła mnie tego, jak pracując na swój rachunek dbać o swoje zdrowie. Błędy jakie popełniałam i moje doświadczenie w tym temacie może przydać się również Tobie. Jak to ktoś gdzieś i kiedyś powiedział – warto korzystać z cudzych błędów, bo nie mamy tyle czasu, aby wszystkie życiowe lekcje wyciągać tylko ze swoich porażek. Zatem jakie były moje błędy?
Po pierwsze źle organizowałam swój zawodowy czas. Przez jakiś czas funkcjonowałam po „staremu”. Marnowałam dużo czasu na głupoty, zostawiając wszystko na ostatnią chwilę. To powodowało kumulowanie się ważnych spraw i konieczność szybkiego ich załatwienia często kosztem jakości jak również mojego zdrowia. Za każdym razem fundowałam sobie dużą dawkę stresu, co objawiało się często tym, że przysłowiowo puszczały mi nerwy. Zastanawiałam się: „Po co ja to sobie znowu robię?!” No właśnie! Po co?!
Jak dzisiaj sobie z tym radzę? Cóż, jak już pracujesz dla siebie, to Ty decydujesz kiedy i co robisz. To jest niesamowity komfort, ale to może być również pułapka. Nie jesteś już na etacie, a więc to Ty jesteś szefem dla siebie i potrzebujesz sam wcześniej zaplanować swoje działania i konsekwentnie je w danym czasie wykonać. Odkąd prowadzę własną działalność gospodarczą, nie rozstaję się ze swoim kalendarzem, w którym zapisuję wszystkie ważne sprawy – są to moje zawodowe obowiązki, ważne domowe kwestie i … jeszcze coś. Z czasem doszłam do wniosku, że powinnam tam również zapisywać swój odpoczynek. Wcześniej było tak, że koncentrowałam się głównie na swoich obowiązkach, zapominając tym samym o chwilach dla siebie. Dziś planuję w zasadzie wszystko. Moi znajomi wiedzą, że nie jestem typem osoby, która jest uporządkowana, obowiązkowa i skrupulatna od urodzenia. Wcześniej funkcjonowałam spontanicznie, korzystając ze swojej energii i tego, że jak w danym momencie czułam ochotę, to robiłam daną czynność, a jak nie, to odkładałam ją na później. Będąc „na swoim” siłą rzeczy musiałam to zmienić i utemperować nieco swój charakter.
Kolejny błąd to pomijanie odpoczynku. Początkowo tak bardzo skupiałam się na tym, co należy w danej chwili zrobić, że przestawałam wykonywać czynności, które pomagały mi się zrelaksować i odpocząć. Tak porzuciłam ćwiczenia fizyczne. Z czasem ograniczyłam spotkania ze znajomymi. Niby na chwilę odstawiłam naukę języka obcego. Słowem zostawiłam sobie tylko czynności zawodowe i obowiązki związane z prowadzeniem domu. Po miesiącach takiego funkcjonowania zorientowałam się, że ciągle i wszędzie gonię. Moja gonitwa zaczynała się już od samego rana i trwała często do wieczora. Przerwę w pracy wykorzystywałam na zrobienie zakupów i przyrządzenie obiadu. Z zadyszką łapałam chwile dla siebie. Późnym wieczorem bezproduktywnie i nieefektywnie „odpoczywałam” przed telewizorem bądź przeglądałam social media. Po wielu takich sytuacjach, gdzie byłam zmęczona i brakowało mi energii, dotarło do mnie, że nie mogę rezygnować z tych wszystkich rzeczy, które ładują mój wewnętrzny akumulator. Potrzebowałam na nowo zadbać o swoje relacje, pobyć w domu z bliskimi, spotkać się z przyjaciółmi, przeczytać coś o tematyce pozazawodowej, poćwiczyć jogę. Znów rozwiązanie tkwiło w dobrym zaplanowaniu nie tylko obowiązków, ale również odpoczynku. Odkryłam, że im bardziej świadomie zarządzam swoją energią życiową, tym bardziej efektywnie pracuję i tym bardziej dbam o jakość tego, co robię.
Następna kwestia dotyczy mojego snu. Pracując dla siebie możesz mieć pokusę życia na tzw. „pożyczkę”. Przypominają mi się studenckie czasy, kiedy imprezowało się do późna, zarywało noc za nocą, potem chodziło się na wykłady, a nawet zaliczało egzaminy. Następnie był reset i spanie całymi dniami, by nadrobić straty energii i po czasie znów wskoczyć na wysokie obroty. Cóż. Tu się uśmiecham. Oczywiście nie mam dziś dwudziestu lat, natomiast… No właśnie! Mimo to, pracując u siebie jest pokusa, by posiedzieć nieco dłużej. Zawsze przecież wieczorem można oddać się obowiązkom domowym, obejrzeć film, poczytać książkę. To jednak zazwyczaj wiąże się z problemem porannego wstawania z łóżka. Zatem nastawiasz ambitnie budzik, by nie zawalić ważnych spraw. Rano jego dźwięk jest koszmarem. Włączasz drzemkę za drzemką, aż do momentu kiedy zrywasz się w pośpiechu. Szybko zdajesz sobie sprawę z tego, że jest już tak strasznie późno. Znów lecisz z wywalonym jęzorem, znów stres i gonitwa. Żeby tylko zdążyć! W taki sposób zaliczyłam kilka wpadek, które bezpardonowo pokazały mi jedno. Na własnej działalności gospodarczej muszę prowadzić bardziej uporządkowane i systematyczne życie niż kiedykolwiek. Siłą rzeczy praca na swój rachunek jest pod tym względem bezlitosna, bo wymusza dużą samodyscyplinę i dobrą organizację we wszystkim co się robi. Dzisiaj pilnuję, by w roboczy dzień kłaść się przed 23.00 i spać min. 7 godzin na dobę. Również w weekendy nie rozregulowuję sobie rytmu dobowego zbyt długim siedzeniem do późna. Priorytetem jest dla mnie wczesne rozpoczęcie dnia, które umożliwia mi spokojne zjedzenie śniadania, wypicie porannej kawy, bez której ciężko byłoby ruszyć 😉 i przygotowanie się do pracy.
Najważniejsza moja lekcja to dbanie o to wszystko, co dodaje energii. By być efektywnym w pracy trzeba mieć skąd ją czerpać. Jak pracujesz na swoim, to produktywność jest Twoim priorytetem. Co zatem dodaje nam sił witalnych i chęci do lepszej pracy? Cóż, Ameryki tu nie odkryję! Mimo tego wiem, że wiele osób zaniedbuje te podstawowe i proste kwestie. A więc:
- Zdrowo się odżywiaj – by dobrze pracować potrzebujesz rano zjeść zdrowe śniadanie. Pij dużo wody.
- Dbaj o odpowiednią ilość i jakość snu. Kładź się spać najlepiej przed 23.00 i śpij min. 7 godzin na dobę.
- Zapewnij sobie systematyczny i zdrowy wysiłek fizyczny. Niech to będzie coś, co lubisz robić, co daje Ci odprężenie i chwile zapomnienia od zawodowych problemów.
- Po każdym większym wysiłku, dużym projekcie, zawodowym przedsięwzięciu pamiętaj o odpoczynku. Tylko tak zregenerujesz swoje siły i odzyskasz chęci do dalszych wyzwań.
- Korzystaj z urlopów. Każdy zasługuje na urlop, również jak prowadzi własną działalność gospodarczą.
- Systematycznie poddawaj się badaniom profilaktycznym. Praca na etacie wymusza wizyty u profilaktyka. Jak jesteś na swoim tym bardziej powinieneś o to zadbać, bo Twoje zdrowie, to nie rzadko być albo nie być Twojej firmy.
Tyle jeśli chodzi o prozdrowotne wskazówki. I nie chcę być odebrana, że się mądruję, choć pewnie trochę :). Jak wspominałam już wcześniej, nie jestem typem pani porządnickiej, a jednak pracując u siebie wróciłam do starych sprawdzonych zasad dbania o siebie. Muszę stwierdzić, że w moim przypadku to się sprawdza. Łatwo to wytłumaczyć. Pracując w państwówkach mogłam zawalić jedno, a nawet drugie. Nic wielkiego się przecież nie stało, jak przyszłam do pracy niewyspana i bez chęci do działania. Przecież i tak wypłata zawsze była na czas. Jednak kiedy prowadzisz własną działalność, wygląda to zupełnie inaczej. Masz świadomość, że Twoja gorsza kondycja psychofizyczna wiąże się z Twoją efektywnością, a to z kolei ma wpływ na Twoje zarobki.
Na koniec, o tym jak psychicznie nie podcinać sobie skrzydeł. Poniżej kilka zasad, którymi kieruję się w swoim życiu zawodowym.
- Nie każdy klient jest dla Ciebie. Masz prawo wybierać, a nawet odmawiać.
Nie warto brać każde zlecenie. Nie zadowolisz wszystkich, poza tym to, co oferujesz nie jest przecież dla każdego. Są usługi, czy zawody, gdzie przysłowiowe „flow” pomiędzy klientem, a oferującym swoje usługi jest bardzo ważną kwestią. Tak choćby jest w poradnictwie, psychoterapii, coachingu. Bez zbudowania dobrego kontaktu nie ma mowy o dalszej współpracy. Odmawiaj zatem i wybieraj tak, byś mógł zaoferować swoim klientom jakość, na której Ci zależy. Poza tym nie obsłużysz wszystkich. Każdy ma swoje „moce przerobowe”.
- Pracuj w zgodzie ze swoimi wartościami i nie przejmuj się zbytnio tym, co myślą i mówią o Tobie inni.
Informacja zwrotna jest czymś bardzo ważnym, bo daje nam szansę poprawy jakości naszych usług. Dlatego powinniśmy zachęcać naszych klientów, aby szczerze wskazywali nam obszary do poprawy. Niestety w większości przypadków spotykamy się raczej nie z informacją zwrotną ale krytyką, która ma na celu bardziej zabranie nam pewności siebie niż poprawę oferowanych przez nas usług. A skoro tak jest, to jedyne co nam pozostaje, to nie przejmować się tym i dalej robić swoje. Zawsze znajdzie się ktoś kto skrytykuje, oczerni, rzuci kłodę pod nogi. Szczerze powiem, że są to jedne z moich gorszych sytuacji w życiu zawodowym, kiedy spotykam się ze złą wolą osób, którym w żaden sposób nie zawiniłam, niczego nie zabrałam, a mimo to szkodzą mi. Czasami w bardzo zaskakujący i przedziwny sposób. Początkowo mnie to załamywało. Dziś zostawiam takich ludzi i takie sytuacje. Zamiast tracić energię na zastanawianie się dlaczego, wykorzystuję ją na budowanie siebie i dalsze rozwijanie mojej działalności. I Tobie radzę tak samo.
- Wybaczaj sobie. Czerp życiowe lekcje z porażek.
Nie ma ludzi idealnych. Czasami mimo swoich najlepszych chęci i starań pójdzie coś nie tak. Czasami sam jesteś sobie winien, bo przeoczyłeś bądź nawet świadomie zawaliłeś ważną sprawę. Nawet jeśli tak jest, wybaczaj sobie i ucz się na swoich błędach. Zdarza się, że potrzebujemy porażek, aby usprawnić swoją pracę, zmienić coś na lepsze, a nawet znaleźć nowe rozwiązanie. To, że będziesz rozpamiętywać i użalać się nad sobą nie pomoże Ci, a jedynie zabierze chęci i motywację do dalszej pracy.
- Ustal priorytety. Skupiaj się na tym, co dla Ciebie najważniejsze i naucz się odpuszczać.
Nie będziesz idealny we wszystkim. Nie na wszystkim się znasz i nie wszystko robisz najlepiej. Są sprawy, które po prostu powinieneś sobie odpuścić, albo które najlepiej delegować innym. Perfekcjonizm wbrew pozorom nie sprzyja jakości, a raczej wstrzymuje naszą aktywność. Często tak mocno przygotowujemy się do czegoś, tak często poprawiamy, ulepszamy, zmieniamy kolejne wersje, że ostatecznie nigdy tego nie kończymy. Zatem działaj, rób i pamiętaj, że zrobione jest lepsze od idealnego, a idealne nie istnieje.
- Dobieraj współpracowników zgodnie z tym, co najbardziej cenisz w życiu – niech łączą Was wartości.
Może póki co pracujesz tylko w pojedynkę. Może właśnie rozpatrujesz nawiązanie współpracy z kimś innym. A może masz już spory zespół współpracowników. W zespole tkwi siła, bo każdy z nas jest różny. Mamy odmienne doświadczenia, umiejętności, pomysły. To w zespołach rodzą się wspaniałe, często innowacyjne pomysły. Co by nie mówić, to różnorodność jest siłą napędową zespołów. Natomiast to, co łączy członków zespołu to wartości. Jeśli zależy Ci na owocnej i długotrwałej współpracy, dobieraj współpracowników zgodnie z tym, co jest dla Ciebie wartościowe. W taki sposób zaoszczędzisz sobie wielu stresów. Umiejętności, kompetencje, wiedzę można nadrobić. Wartości jednak nie zmienisz.
- Nie poddawaj się. Bądź wytrwały w dbaniu o swój dobrostan.
Własna działalność wymusza ciągły rozwój. Aby móc osiągać kolejne cele zawodowe, potrzebujesz nie tylko usprawniać swoją pracę, ale również i przede wszystkim dbać o swoje zdrowie. Twój dobrostan to gwarancja ciągłego rozwoju prowadzonej przez Ciebie działalności.
Być może masz swoje cenne przepisy na to, jak efektywnie pracować na swoim i jak się nie wypalać zawodowo. Z drugiej strony, co i ile możesz stracić pracując ponad miarę i nie dbając o swoje zdrowie? Powiem krótko: wiele i nierzadko za dużo! Postępując w ten sposób początkowo możemy pracować mniej efektywnie i doświadczać ciągłego zmęczenia. Po latach przepracowywania się zaczynamy odczuwać niechęć do pracy i zatracamy sens podejmowanych przez nas działań. W ostateczności możemy cierpieć na brak energii i zaangażowania w swoje życie zawodowe, doświadczać stanów obniżonego nastroju i apatii. W końcu orientujemy się, że mamy duży problem, bo praca, która początkowo miała nadawać głębszy sens naszemu życiu zawodowemu, staje się z czasem powodem naszego nieszczęścia, a nawet problemów zdrowotnych. Twoja satysfakcja z pracy, jej efektywność oraz Twoje samopoczucie zależy przede wszystkim od Ciebie. Skoro prowadzisz własną działalność, to Ty jesteś swoim szefem. Możesz wiele, by zaplanować swoje życie zawodowe, tak by zachować zdrowie i efektywność na lata. Wygląda to inaczej w pracy na etacie, gdzie masz wpływ tylko na czynniki zależne od Ciebie, takie jak np. to, co myślisz o swojej pracy, jakie masz do niej podejście, czy potrafisz odpuszczać i nie popadasz w perfekcjonizm. Reszta, czyli czynniki organizacyjne zależą od szefa i od organizacji, w której pracujesz. Pracując jednak na swoim, to Ty tworzysz swoją organizację i to na ile będzie ona przyjaznym środowiskiem pracy dla Ciebie i dla Twoich współpracowników zależy głównie od Ciebie. Zaczyna się zatem od świadomości, szukania dobrych rozwiązań, w końcu chęci i decyzji, by wdrażać prozdrowotne działania w rozwój swojego biznesu.
Na koniec pragmatycznie. Potrzebujemy zadbać o siebie, potrzebujemy odpoczynku, odskoczni od tego, co robimy zawodowo, by móc bardziej efektywnie pracować. Ja osobiście potrzebuję jeszcze wsparcia najbliższych, które zresztą mam i dzięki czemu moje najśmielsze cele zawodowe stają się możliwe. A na koniec jeszcze jeden ważny powód dlaczego powinniśmy dbać o swój dobrostan – nasze zdrowie i po prostu dobre życie. Czego życzę Wam i sobie samej.
POWODZENIA 🙂