Kiedyś się o tym uczyłam, a nawet szkoliłam innych. Świetnie znałam teorię. W tamtym czasie nie miałam jednak o tym większego pojęcia. Wiedza jest niczym w porównaniu do smutnej praktyki. Świat jest jednak świetnym nauczycielem. W końcu przyszedł czas na mnie! Nieoczekiwanie zaczęłam się wypalać zawodowo, nie wiedząc co się dokładnie ze mną w tamtym czasie działo. Co z tego, że jestem psychologiem, że studia, że o tym uczyłam. Na początku niby nic, niby tak jak dawniej. Z czasem uzmysłowiłam sobie, że ogarnęło mnie poczucie beznadziei i bezradności. Jakiś czas szarpałam się ze swoim wypaleniem, udowadniając sobie i innym, że to nie problem i że jak zwykle sobie poradzę. Z czasem przyszła jednak ogromna niemoc i wręcz fizyczna niechęć do wszystkiego, co przypominało mi moje życie zawodowe. W pracy marzyłam o jej końcu, w domu martwiłam się, że na następny dzień znów będę musiała tam iść. Wybawieniem był „piątek, piąteczek, piątunio”. Śmiałam się z tego piątkowego syndromu, natomiast był to posępny, cyniczny śmiech. Weekend był krótkim złapaniem oddechu, by w niedziele wieczorem wpaść w kolejny syndrom nadchodzącego poniedziałku, polegający na notorycznym napięciu, niepokoju i rozmyślaniu o pracy już w niedziele wieczorem. Potem czekałam na urlopy, które miały mi pomóc na nowo złapać dystans do tego, co robiłam zawodowo. Wakacje miały mi wynagradzać mój smutny czas spędzany w pracy i tak nawet początkowo było. Niestety w końcu doszłam do takiego etapu, że nawet wspaniałe urlopowe wyjazdy wiązały się z moim rozdrażnieniem i rozmyślaniem o sobie jako o nieszczęśliwym i beznadziejnym przypadku, źle rokującym na przyszłość w kwestii poprawy swojej sytuacji zawodowej. W takiej sytuacji rozwiązanie było jedno. Odejście!
Okazuje się, że nie tylko ja podjęłam taką decyzję. Odejścia z pracy w ostatnim czasie stały się na świecie powszechnym zjawiskiem, które zyskało miano „wielkiej rezygnacji” (z ang. big quit). W USA w 2021r. pracę rzuciło aż 35 mln ludzi. Mało tego. Badania McKinseya pokazują, że 40 % pracowników na całym świecie myśli o rzuceniu pracy w najbliższych sześciu miesiącach. W Polsce w ostatnim półroczu pracodawcę zmieniło aż 22 %pracowników. Spory odsetek tych osób, to osoby wypalone zawodowo. Statystyki są przerażające, bo aż 47,7 % pracujących Polaków deklaruje swoją gotowość pójścia na L4 właśnie z powodu wypalenia zawodowego. Aby przekonać się o skali zjawiska, sprawdź jak odchodzi się z pracy w mediach społecznościowych, wpisując hasztagi: #quitmyjob, #iquitmyjob 🙂 .
Siłą rzeczy stałam się częścią powszechnego zjawiska. Pytacie co mnie wypaliło? Okazuje się, że tutaj też nie byłam wyjątkiem. Był to brak możliwości dalszego rozwoju oraz zła atmosfera w pracy. Czy mogłam w jakiś sposób temu zapobiec? Tak, natomiast tylko do pewnego stopnia. Trudną z punktu widzenia pracodawców prawdą, jest fakt, że to właśnie organizacja, a konkretnie szefostwo odpowiada za proces szybkiego wypalania się pracowników. To jak pracownikom jest w pracy, w jaki sposób komunikują się między sobą i w końcu na ile realizują nie tylko cele firmy, ale również swoje wartości i aspiracje, zależy od klimatu stworzonego przez kadrę zarządzającą. Dobre miejsce pracy bierze pod uwagę ludzkie aspiracje i zastanawia się jak może pomóc swoim pracownikom w ich dalszym rozwoju. Czy to górnolotne? Z punktu widzenia organizacji, która stawia tylko na produktywność i statystyki na pewno. A czy takie podejście się opłaca, kiedy myślimy o ludziach jedynie jak o zasobie, który ma spełniać oczekiwania organizacji? Przecież ludzie mają pracować, wykonywać zlecone zadania i nie kręcić nosem, bo przecież za swoją pracę dostają wynagrodzenie! Tak myślano kiedyś i właśnie takie bezduszne postrzeganie pracownika doprowadza do szybkiego wypalania się całych zespołów. Okazuje się, że ludzie nie są maszynami do osiągania kolejnych wyników. Tam, gdzie traktuje się ludzi w taki sposób, pracownicy szybko wypalają się i w końcu w poczuciu braku innej możliwości po prostu odchodzą z pracy. Nim jednak to zrobią, tracą zainteresowanie tym co robią zawodowo, przestają się angażować oraz często chodzą na zwolnienia lekarskie. To wszystko doprowadza do tego, że z początkowo dobrych pracowników, stają się problemowymi i nieefektywnymi. Dostrzegają to nie tylko przełożeni, ale również sami pracownicy, którzy zaczynają myśleć o sobie, że są do niczego. W taki oto sposób organizacje tracą zapał i potencjał ludzi, których wcześniej same zdecydowały się zatrudnić, tworząc z czasem pracowników- zombie, którzy tylko trwają w pracy, by doczekać do kolejnego wolnego. Nie trzeba być ekonomistą, by wiedzieć, że takie podejście po prostu się nie opłaca. Traci firma, bo pracownicy pracują nieefektywnie, tracą pracownicy, bo są notorycznie przemęczeni i zniechęceni swoim życiem zawodowym i w końcu tracą klienci obsługiwani przez wypalony i tym samym mało empatyczny personel. Strat można zliczać więcej. Osoby wypalone zawodowo częściej chorują i tym samym często chodzą na zwolnienia lekarskie. I to nie dlatego, że kombinują i są leniwi, tylko rzeczywiście w obliczu chronicznego stresu dochodzi do spadku odporności ich organizmu. Takie osoby początkowo częściej od innych łapią infekcje, z czasem zaczynają cierpieć z powodu chorób układu pokarmowego, doświadczają nadciśnienia tętniczego i uczucia kołatania serca. Do tego dochodzą częste migrenowe bóle głowy, kłopoty ze snem, obniżony nastrój itp. Słowem same straty!
Po czym poznasz, że się wypalasz? Definicji wypalenia zawodowego jest wiele. Większość z nich wskazuje na notoryczne przemęczenie i zniechęcenie pracą. Miałeś tak kiedyś? Nawet jak Twój dzień pracy był obiektywnie mało męczący, wracasz do domu i marzysz tylko o jednym – by zalec na kanapie przed telewizorem, a najlepiej pójść spać. Nie ma mowy o jakiejś pozazawodowej aktywności. Na nic nie masz sił i ochoty. Próbujesz wypocząć i niejako skumulować energię na następny trudny dzień w pracy. Niestety pomimo tego, że odpoczywasz nie czujesz się wypoczęty, a myśl o tym, że jutro znów będziesz musiał rano wstać i pójść do pracy, przyprawia Cię o mdłości. Kolejny objaw to poczucie spadku kompetencji zawodowych oraz spłycenie wrażliwości na potrzeby innych. Nie potrafisz wytłumaczyć jak to się stało, że stałeś się pracownikiem, który robi wszystko na odwal. Wcześniej przykładałeś się, zależało Ci i było to widać po wysokich wynikach Twojej pracy. Obecnie pomimo nawet dużego wysiłku wkładanego w pracę, efekty są opłakane. To wpływa na Twoje niskie poczucie własnej wartości. Swoją złość i frustrację przelewasz na innych: współpracowników a przede wszystkim na klientów. Wkurza Cię, że oni wciąż przychodzą i czegoś od Ciebie chcą. Masz dosyć ludzi! Z czasem zaczynają obrywać również Twoi Bliscy. Ostrzegali Cię: „Tylko nie przenoś swojej pracy na grunt swojego życia osobistego!” Nikt jednak Ci nie powiedział jak to zrobić. Czujesz się jak w potrzasku. Jak to się stało, że tak dobrze zapowiadająca się praca, w której przecież przez lata dobrze funkcjonowałeś, doprowadziła Cię do takiego momentu?! Najchętniej już byś nigdy tam nie poszedł, gdyby nie to, że masz kredyt i jesteś odpowiedzialny za swoją rodzinę. Zaczynasz funkcjonować jak w matni. Dom-praca, praca- dom. Spać i od nowa: dom-praca, praca-dom. Powłóczysz nogami, zmuszasz się do wysiłku, by kolejny raz wstać z łóżka i pójść do pracy. Przychodzi jednak dzień kiedy już nie jesteś nawet wkurzony. Wpadasz w poczucie totalnej pustki, niemocy i beznadziei. Nie masz już sił na nic. I tu robi się groźnie. Taki stan, w którym dopada nas totalna niemoc potrafi podsunąć niezdrowe próby rozwiązania takiej sytuacji. W skrajności może dochodzić nawet do myśli czy prób odebrania sobie życia. Nie chcę jednak nikogo straszyć, bo nie to jest moim celem.
Zależy mi abyś zrozumiał, że na proces wypalania się zawodowego w pewnym sensie narażony jest każdy z nas. Dotyczy to szczególnie zawodów związanych z pracą z ludźmi. Okazuje się, że najszybciej i na dużą skalę wypalają się nauczyciele, lekarze, pielęgniarki, policjanci, terapeuci itp. Z drugiej strony proces wypalania się szczególnie dotyka tych, którzy wkładają w swoją prace dużo wysiłku, którzy przysłowiowo żyją pracą i dla których ma ona dużą wartość. Czy zatem możemy w jakiś sposób zapobiec temu zjawisku lub chociażby go spowolnić? Skoro wypalenie zawodowe powoduje tak duże straty i potrafi być zagrożeniem dla naszego zdrowia i życia, powinni o tym myśleć nie tylko naukowcy, a przede wszystkim pracodawcy i środowiska związane z ochroną zdrowia. Na całe szczęście sporo możemy zrobić na etapie zapobiegania wypaleniu zawodowemu, nawet kiedy jesteśmy tylko zwykłymi pracownikami.
- Przede wszystkim warto zastanowić się nad swoimi wartościami. Pomyśl, co jest dla Ciebie ważne i w jaki sposób chcesz się realizować w życiu zawodowym. Wiedza o sobie jest niezbędna w znalezieniu pracy, która nie będzie Cię wypalać. Kiedy nie jesteś na etapie poszukiwania pracy, warto sprawdzić na ile cenione przez Ciebie wartości możesz realizować w swoim obecnym miejscu pracy. Tutaj z szelmowskim uśmiechem przestrzegam: Taka wiedza o sobie i swoim życiu zawodowym może przewrócić wszystko do góry nogami. Być może odkryjesz, że to co robisz ma się nijak albo nawet jest przeciwne do tego, co jest dla Ciebie ważne? Z drugiej strony możliwe, że spojrzysz na swoją pracę z innej perspektywy. Przypomnisz sobie z jakiego powodu wybrałeś właśnie taką profesję i jak możesz dalej realizować się tam, gdzie obecnie jesteś w zgodzie z samym sobą. Tutaj polecam wszystkim coaching, który w diagnozie naszych wartości i tego na ile realizujemy je w swoim życiu jest nieoceniony.
- Kolejna wskazówka – zadbaj, by Twoja praca miała wartość, dla Ciebie i dla innych. To co robisz zawodowo ma mieć sens i znaczenie. Nic tak szybko nie wypala jak bezsensowna i nikomu niepotrzebna praca. Jeśli jesteś szefem zadbaj o to, by Twoi pracownicy wiedzieli po co robicie to co robicie, czemu i komu to służy, na ile to jest ważne.
- Wyznacz swoją granicę satysfakcji. Warto wiedzieć jakie warunki pracy, jakie wynagrodzenie będzie dla Ciebie satysfakcjonujące. Schodzenie poniżej tego pułapu wcześniej czy później będzie wiązało się z poczuciem niedocenienia, zawodu a z czasem zniechęceniem i co za tym idzie, procesem wypalania się zawodowego. Jako szef dbaj o sprawiedliwe wynagradzanie swoich pracowników, docenianie ich i awansowanie za faktyczne zasługi dla firmy. Poczucie niesprawiedliwości, kolesiostwo i nepotyzm niszczą organizacje od środka, zniechęcając do zaangażowania wartościowych pracowników.
- Odpoczywaj tak, by wypocząć. Nie ma efektywnej pracy bez odpoczynku. Jasno i zdecydowanie wyznacz granice. Nie przynoś pracy do domu. Nie staraj się rozwiązywać problemów zawodowych w czasie wolnym od pracy. W końcu pilnuj, by nie generować nadgodzin. Okazuje się, że lepsze wyniki osiągamy pracując krócej, a wielogodzinne spędzanie czasu w pracy jest marnowaniem go na niepotrzebne działania. No i koniecznie korzystaj z urlopów i spędzaj je tak jak tego potrzebujesz.
- Dbaj o higienę życia psychicznego. Co mam na myśli? Przede wszystkim zastanów się czy jesz śniadania? Ile spożywasz posiłków dziennie? Jaką wartość odżywczą ma pożywienie, którym się karmisz? Ile godzin śpisz na dobę? Czy kładziesz się przed godziną 23.00? Czy uprawiasz jakiś sport? Jakie masz zainteresowania pozazawodowe? Warto pomyśleć nad jakością naszego codziennego dbania o siebie. Być może jest coś, co powinieneś wyeliminować, bo zamiast odżywiać i odbudowywać Twoje siły witalne, niszczysz swój organizm?
- Wspieraj dobrą atmosferę w pracy. Zespoły, w których pracownicy mogą na sobie polegać i darzą się zaufaniem nie tylko wypalają się zawodowo wolniej od innych, lecz przede wszystkim potrafią pracować w warunkach dużego obciążenia stresem z zachowaniem wysokiej efektywności pracy i psychicznej równowagi pracowników. Jest to szczególnie ważne w zawodach pomocowych, służbach porządkowych i wszędzie tam gdzie z uwagi na charakter pracy zespół może być narażony na niebezpieczeństwo utraty swojego zdrowia, fizycznej i/lub psychicznej integralności czy nawet zdrowia.
- Dbaj, by to co robisz zawodowo było ciekawe i odmienne od tego co robiłeś wcześniej. Słowem uciekaj przed rutyną i otwieraj się na nowe. Nieustanna powtarzalność i niezmienność zadań, znacznie przyśpieszają proces wypalania się zawodowego. Jeśli jesteś szefem uważnie i z troską obserwuj swoich pracowników. Bierz pod uwagę, że osoby, które od lat robią to samo, mogą mieć dosyć określonego charakteru pracy, nawet kiedy wcześniej lubiły takie zajęcie i wykonywały je dobrze. Warto pomyśleć o nowym stanowisku, o zmianie specyfiki pracy, by zachować w swoich szeregach doświadczonych, dobrych pracowników.
A na koniec coś ku pokrzepieniu serc. Jeśli po moim dzisiejszym wpisie stwierdziłeś, że jesteś wypalony zawodowo, nie rozpaczaj. Zawsze istnieje jakieś wyjście, nawet jeśli dzisiaj w Twojej ocenie wygląda na to, że go nie ma. Polecam zdystansować się do problemu, wziąć wolne, wyspać się, zjeść dobre śniadanie, uśmiechnąć się do bliskich i do siebie. Zastanów się, co naprawdę czujesz i jak to jest czuć, to czego właśnie doświadczasz. I nawet jeśli to nieprzyjemne, warto przyjrzeć się temu, a nawet zaprzyjaźnić się ze wszystkimi negatywnymi emocjami, które teraz masz w sobie. Posłuchaj, co mają Ci do powiedzenia Twoje uczucia, posłuchaj swojego zbolałego ciała, co ono Ci mówi? Na koniec weź głęboki oddech. Po prostu oddychaj. Życie to oddech. Na koniec powtórzę słowa Alana Seala: „Im większy Dramat, tym większe Możliwości”. Może się okazać, że wypalenie zawodowe, którego właśnie doświadczasz przyniesie Ci nowe możliwości, których w tej chwili nie dostrzegasz. Zmiany potrzebują czasu, cierpliwości i wiary, że zasługujesz na lepsze życie zawodowe. Powodzenia 🙂 .