Najważniejsze to właściwy kierunek

utworzone przez | lip 14, 2021 | Dla Ciebie

Byliście kiedyś na rozstaju dróg i zastanawialiście się co dalej? Ilość możliwości, różnorodności poszczególnych kierunków potrafi sprawić nie lada problem. Szczególnie kiedy całe swoje dotychczasowe życie szedłeś jedną określoną z góry szeroką drogą. Dobrze jest wiedzieć, dobrze jest znać kierunek i nie myśleć zbytnio.  Przecież od zawsze wiedziałeś, że będziesz lekarzem, prawnikiem, że przejmiesz interes po swoich rodzicach. Albo tak jak Twoja matka znajdziesz zatrudnienie na wyższej uczelni, czy też będziesz prowadzić salon urody. Przecież tak miało być od samego początku.  Znasz się na tej profesji jak mało kto. Już od dziecka uczyłeś się od swoich bliskich jak to jest być prawnikiem, lekarzem, przedsiębiorcą … Po latach z łatwością wchodzisz w buty uszyte przez pokolenia, by kontynuować  rodzinne zawodowe tradycje.

Albo inny scenariusz! Wszystkim swoim krewnym stawiasz mocne veto. O nie! Nie będzie tak jak chcą Twoi najbliżsi. Nie będziesz przecież po godzinach siedział w kancelarii, czy też kroił ludzi jak Twój ojciec i dziadek chirurg. Wiesz jedno. Tak nie będzie! Na przekór innym obierasz sobie profesję odmienną od tego co znają kolejne pokolenia Twojej rodziny. No i… zostajesz na przykład pierwszym policjantem w rodzinie 😉 . Mija rok, dwa, trzy, może więcej.  Idziesz, idziesz nie zastanawiając się przy tym mocno, bo co tu myśleć?! Jest praca, dom, dom, praca. Obowiązki, obowiązki, wakacje. Uff, urlop! W końcu!  Potem znów poniedziałek, wtorek, środa. Środa – wspaniale, bo to już środek tygodnia. Czwartek, to mały piątek, „przedpiątek”, czy zwał jak zwał. Robi się jeszcze przyjemniej. A w piątek odliczamy do weekendu 🙂 ! Życie bez zbędnych pytań i na szczęście z weekendami –  oby wolnymi! Bo weekendy ratują całą sytuację. W niedzielę wieczorem robi się mało przyjemnie.  Zaczynasz myśleć, a to niebezpieczne. Wiesz, że nie chce Ci się tam iść (tam czyt. do swojej pracy).  Ale spokojnie – uspokajasz sam siebie. Jakoś to przetrwasz. Najgorsze są poniedziałki. Potem to już z górki. Pytanie czy to, że od lat idziesz utartym, szerokim szlakiem w znanym kierunku jest jednocześnie satysfakcjonujące? No właśnie. Czy widzisz sens tego co robisz? Czy każdego dnia pomimo znużenia wiesz, że idziesz w dobrym kierunku? No i w końcu podstawowe pytanie: Jak to jest iść we właściwym kierunku? Czy kiedykolwiek tak miałeś/miałaś?

Pasja Pracy i RozwojuZapytam Cię jeszcze raz: Czy masz poczucie, że idziesz we właściwym, życiowym kierunku? Wiem, potrafię być upierdliwa! Ci co mnie znają osobiście wiedzą jak bardzo 🙂 . Pytam, bo to było jedno z moich najważniejszych pytań, które sobie zadałam. Wcześniej miałam syndromy niedzielnych dołujących wieczorów i piątkowych uniesień. Ale to przecież norma, tłumaczyłam sobie. Wszyscy tak mają. Wszyscy? No dobra, wszyscy, których znam. Bo praca to obowiązek, nie musi być przyjemna. Myślałam. Z czasem moja tygodniowa rzeczywistość stawała się nie do zniesienia. Do tego nałożyły się trudne sytuacje w pracy i… pikowałam w dół! Naturalnym odruchem było szukanie winnych. Przecież do cholery ktoś musi być odpowiedzialny za to, że tak to wygląda! Dlaczego praca nie może być  przyjemna? Kto powiedział, że pracujemy od poniedziałku do piątku od 8.00 do 16.00? Kto to wymyślił? Czy naprawdę to się sprawdza? Czy taki system pracy jest naprawdę wydajny?! Zaczęłam wszystko podważać i kwestionować. Iiiii… już mi się wydawało, że znalazłam. Wiem, system jest chory! Eureka! Wymyśliłam. I poczułam się lepiej – na chwilę. Tu się uśmiecham.

Życie często wie lepiej od nas! W to wierzę i nauczyłam się poddawać życiu, a raczej poszłam ze swoim życiem na ugodę, zamiast się z nim siłować. Tak niby przypadkiem znalazłam się na szkoleniu, które było poświęcone coachingowi. Coaching, coaching! Ble, ble ble. Takie tam. Nie myślałam wtedy za dobrze o tej metodzie, przyznam szczerze nie wiedząc przy tym wiele na ten temat. Jedno z zaproponowanych ćwiczeń dotyczyło wartości, które ma każdy z nas. No dobra. Z entuzjazmem podeszłam do zadania – coś nowego, inspirującego. Chętnie „podoświadczam” – pomyślałam. No i „podoświadczałam” tak bardzo, że ciężko mi było się ogarnąć. Nieoczekiwanie skonfrontowałam się z tym, że najbardziej cenię: WOLNOŚĆ. Wiecie… słowa: „Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem”  to jest to co chwyta mnie za serce. Odkrycie wielkie, mocno zaskakujące. Czułam, że sięgnęłam czegoś głębokiego i do tamtej pory nieuświadomionego. Wcześniej wolność była dla mnie górnolotnym słowem bez większego znaczenia. W kontekście mojej generalnej podstawowej wartości  stała się czymś tak mocnym, że ostatecznie zmieniła moje dotychczasowe  życie. I nie są to puste słowa. A po kolei.

Przede wszystkim dotarło do mnie jaką sobie robiłam krzywdę przez lata tkwiąc w służbach mundurowych z taką wartością jak wolność. Dla mnie wolność idzie w parze z niezależnością. Wszędzie tam gdzie jest hierarchia nie ma miejsca na niezależność. Ceni się natomiast podporządkowanie. Wszystkie wcześniejsze pytania, moje trudności w końcu znalazły swój finał w tamtym odkryciu. I wiecie co? To był dla mnie „one way ticket”. Wiedziałam, że zmiany w moim życiu to kwestia czasu. Muszą nastąpić. I to, że już wiedziałam było niepokojące, niebezpieczne, bo już nie mogłam zapomnieć, czy też uciszyć samej siebie czekając na weekend.

To właśnie daje coaching! Wydobywa z nas wszystko to, co jest naszym potencjałem i to właśnie sprzyja naszemu rozwojowi. Ten potencjał czasami zaskakuje, czasami jest mocno niewygodny jak w moim przypadku. Przez coaching lepiej poznajemy sami siebie. Sięgamy do naszych wartości. Moim zdaniem to właśnie wartości określają kierunek, w którym powinniśmy iść. Jak będziesz go znał, to mimo trudności, znużenia będziesz niestrudzenie kontynuował swoją drogę, bo to przecież Twój indywidualny i przez to najlepszy dla Ciebie kierunek.

Pasja Pracy i Rozwoju

Dziś jestem w zupełnie innym momencie swojego życia. Stoję na samym początku swojej drogi zawodowej poza służbami. Założyłam  swoją działalność, nadałam jej nazwę, która mi się przyśniła: „Pasja Pracy i Rozwoju” ( o tym jeszcze napiszę) 🙂 . Dużo czytam, piszę, ale też maluję ściany, skręcam i odnawiam meble, jeżdżę po urzędach. Uczę się wielu nowych rzeczy. A do tego codziennie uśmiecham się do swojej WOLNOŚĆI. Pytasz czy jest łatwo? Nie, nie jest. Są wątpliwości, gorsze chwile. Trudne, nieoczekiwane sytuacje. Czy było warto? Było. Już było! Pierwszy raz mam poczucie, że idę we właściwym kierunku.