To był sierpień rok temu. Ważny rok 2020 – rok „pandemiczny”. Właśnie jako Europejczycy złapaliśmy pierwszy oddech po zimowym „tąpnięciu” zachorowań na covid. Szybkie i nieoczekiwane zmiany załamały dotychczasowym postrzeganiem świata jako przewidywalnego i będącego pod ludzką kontrolą. Po obrazkach wyludnionych, pustych ulic, centrów handlowych, kin i restauracji, świat po raz pierwszy odetchnął właśnie latem 2020 roku. Mi i moim najbliższym niespodziewanie wyszły zaplanowane jeszcze przed pandemią wakacje w Portugalii. Jechaliśmy tam co prawda kolejny raz, natomiast jest to miejsce, gdzie kocham wracać.
Zatem Lizbona, sierpień. Noc, a właściwie było już nad ranem. Spałam w jednym z sześciu pokoi wynajętego przez nas mega klimatycznego mieszkania, przy okazji bardzo zakurzonego 🙂 . Pomimo wakacyjnego zmęczenia, sen był płytki i niespokojny.
Szczerze, nie pamiętam co mi się wtedy śniło. Zapamiętałam jedno: „pasja pracy i rozwoju”. W tamtej chwili wybrzmiewało to w mojej głowie mocno i wiele razy. Obudziłam się z poczuciem niepokoju i zapamiętanej sekwencji słów: „pasja pracy i rozwoju”. W czasie kolejnych dni nie mogłam się wyluzować. Lizbona, która od samego początku kojarzyła mi się z totalną swobodą, głębokim oddechem i po prostu wolnością, nie dawała mi tym razem ukojenia. W głowie siedziała myśl, że nadchodzą w moim życiu zmiany i że nie wiem co one przyniosą. Czekałam na nie, jednocześnie bałam się.
Słowa, które tak mocno wybrzmiały mi w tamtą lizbońską wakacyjną noc, zostaną w moim życiu zdecydowanie dłużej. Postanowiłam, że jest to dobra nazwa dotycząca mojej zawodowej przyszłości: „Pasja Pracy i Rozwoju”. Gdy to piszę uśmiecham się sama do siebie. Może i górnolotnie to zabrzmi, ale mam takie przemyślenia, że to co czasami przychodzi do nas tak często nieoczekiwanie i bywa początkowo niechciane i niedoceniane, jest tym co powinno się wydarzyć. Pomimo, że z jednej strony był u mnie brak wiary w to, że może być inaczej, że coś mogę zmienić w swoim życiu zawodowym, a z drugiej strony gdzieś już podświadomie byłam otwarta na „nowe”, mimo, że „nowe” często wywołuje lęk, podjęłam decyzję, że po prostu wezmę to co daje mi życie, bo życie wie lepiej 🙂 .
Pasja Pracy i Rozwoju? Tak. Przez ostatnie trzy lata mocno zastanawiałam się czy praca może być pasją. Ja w swojej umierałam. Byłam już mocno wypalona zawodowo i wskakiwałam powoli w czwarty etap wypalenia, zgodnie z teorią Heleny Sęk – czyli apatii i przygnębienia. Moja frustracja, „warczenie” na innych, krzyki i podejmowanie kolejnych prób zawalczenia o coś, co było niemożliwe, doprowadziły mnie do tego, że już nie miałam sił. Teorie znałam i wiedziałam, że tak długo nie dam rady. To zabierało mi całą energię. Zaczęłam tracić sens wszystkiego. Będąc w wymarzonym miejscu na Ziemi też nie mogłam się wyluzować. Coś ze mnie uciekało. Praca zawsze była dla mnie dużą wartością. Może i to błąd, bo przez to szybciej się wypalałam. Z drugiej strony było to zgodne z moimi wartościami i nie potrafiłam inaczej. W zasadzie nie chciałam, bo wierzę, że praca wykonana z jakością, z poszanowaniem drugiego człowieka ma wartość i jest wyrazem szacunku zarówno do firmy, a szczególnie do ludzi dla których pracuję.
Dotarło do mnie, że wcześniej przecież pracowałam z pasją. Był czas kiedy wbrew powszechnej opinii uwielbiałam poniedziałki. Do dziś wspominam te poranki, wspólne picie kawy i pracę, do której podchodziliśmy zadaniowo. Niesamowite – uzmysłowiłam sobie, że to co miało dla mnie największe znaczenie to atmosfera, którą tworzył każdy z nas. Nie było różowo – było różnie. Były gorsze chwile, nieporozumienia, nawet antypatie. Natomiast spajało nas poczucie, że gramy do tej samej bramki i że koniec końców wszyscy odpowiadamy za nasz zespół. A więc można pracować z pasją. Można!!! A więc pasja pracy 🙂 .
Co z rozwojem? Rozwój mnie uratował. Czując wypalenie i swoją niemoc oraz to jak swojej pracy mocno nie lubiłam, zaczęłam szukać. Były to godziny przeczytanych książek, przegadanych tematów, szkoleń, dziesiątki poznanych ludzi, którzy byli z zupełnie innego środowiska, w porównaniu do tego, w którym pracowałam i obracałam się przez lata. Znalazłam odpowiedzi na wiele pytań, a co najważniejsze odnalazłam siebie. W końcu zrozumiałam, że to ja biorę odpowiedzialność za swoje zawodowe życie. Dotarło do mnie, że nawet w trudnej sytuacji mam możliwość, by coś zrobić – by podjąć określoną decyzję.
Ps. Ten wpis już trochę ma tj. dojrzewał do opublikowania od kilkudziesięciu ładnych, bo intensywnych mocno dni na twardym dysku mojego komputera. Od czasu jego napisania spotkałam się kilka razy z komentarzami, że „Pasja Pracy i Rozwoju” to bardzo ładna nazwa. Z zaciekawieniem w oczach ludzie pytali mnie wiele razy czym się zajmuję. Te sytuacje są niesamowite. Pamiętam Panią ze stacji benzynowej, sympatycznego Pana z Orlenu na trasie Jelenia Góra – Bieszczady, Panią z meblowego… Mocno pozdrawiam te osoby! 🙂
Zatem co robię? Wierzę w pasję i rozwój w życiu zawodowym każdego z nas. Wierzę również w potencjał ludzki i możliwość prowadzenia szczęśliwego satysfakcjonującego życia również poza pracą. Oprócz tego, że wierzę wprowadzam to w życie. I żeby nie było. Mam szczęśliwe zwykłe życie i niezwykłą pracę, która mi się przyśniła 🙂 .